Atrakcyjniejsze szkolenia, praca z nowoczesnym sprzętem i ściślejsze związanie żołnierzy rezerwy z ich macierzystą jednostką – to plan reformy systemu szkolenia rezerw, nad którym pracuje Sztab Generalny Wojska Polskiego. O jego szczegółach, w dniu Święta Żołnierza Rezerwy, rozmawiamy z płk. dr. Bogdanem Sową, szefem Zarządu Organizacji i Uzupełnień – P1 SGWP.
Szkolenie żołnierzy rezerwy w 8 Koszalińskim Pułku Przeciwlotniczym. Fot. 8 pplot
Od kilku lat Ministerstwo Obrony Narodowej wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Polaków i rozwija inne niż służba zawodowa formy związania się z wojskiem. Mamy więc służbę terytorialną oraz dobrowolną zasadniczą służbę wojskową, działają takie programy jak „Trenuj z wojskiem” czy „Legia Akademicka”. Każdy jest w stanie znaleźć ofertę dla siebie. Mam jednak wrażenie, że bardzo ważna z punktu widzenia wojska działalność, czyli szkolenie rezerw, została nieco z tyłu i jest najmniej atrakcyjną – z punktu widzenia potencjalnych kandydatów do służby – formą udziału w budowaniu narodowego systemu bezpieczeństwa. Dlaczego tak się stało?
Płk dr Bogdan Sowa: Niestety, ma Pan rację. Przede wszystkim jest to związane z tym, że ćwiczenia żołnierzy rezerwy, trwające nawet 2–3 tygodnie, wyrywają obywatela z codziennego życia. Gdy nakazujemy mu stawić się do jednostki wojskowej i poświęcić kilkanaście dni na ćwiczenia, nawet jeżeli robimy to z pewnym wyprzedzeniem, to trudno jest dokładnie to sobie zaplanować i pogodzić z życiem osobistym. Gdy człowiek decyduje się przystąpić do wojsk obrony terytorialnej, albo skorzystać z możliwości, jakie daje dobrowolna zasadnicza służba wojskowa, dokładnie wie, z czym te formy się wiążą. Jest jasno powiedziane, ile czasu wymagają oba te rodzaje służby, by wywiązać się z obowiązków w stosunku do wojska. Niestety, nie da się tego tak dokładnie określić w przypadku szkolenia rezerwy, bo liczba powoływanych i miejsca, w które są wzywani, wynikają z bieżących potrzeb, nadanych przydziałów mobilizacyjnych i możliwości poszczególnych jednostek.
Można jednak zadbać o atrakcyjność samego szkolenia i o to, by rezerwiści w jednostce nie czuli się niepotrzebnym elementem wojskowego systemu.
Intensywnie nad tym pracujemy. Wiemy, że rezerwiści skarżą się np. na przestarzały sprzęt i uzbrojenie, z którym muszą pracować w trakcie szkolenia. Jednym z priorytetów operacji „Szpej” jest wyrównanie poziomu wyposażenia żołnierzy rezerwy do poziomu żołnierzy pełniących zawodową służbę wojskową, by nie czuli się gorszymi. Założeniem jest, aby szkolić rezerwistów z obsługi nowoczesnego sprzętu, który jest na stanie danej jednostki, by w razie powołania do służby byli realnym wzmocnieniem sił zbrojnych. Tego nie da się osiągnąć bez dobrze przygotowanych i skutecznie prowadzonych cyklicznych szkoleń.
Chcemy też związać rezerwistów z określonym stanowiskiem w konkretnej jednostce. Tak by dokładnie wiedzieli, gdzie i z kim przyjdzie im służyć. To pozwoli też dowódcom jednostek lepiej planować ćwiczenia i proces szkolenia. Szkolenie rezerwistów musi być wpisane w pewien cykl, gdzie kolejna tura ćwiczeń jest coraz bardziej zaawansowana i dzięki temu coraz atrakcyjniejsza, bo np. oznacza wyjazd na ćwiczenia poligonowe oraz możliwość użycia sprzętu i uzbrojenia w warunkach bojowych.
Płk dr Bogdan Sowa, szef Zarządu Organizacji i Uzupełnień – P1 SGWP.
Takie myślenie o szkoleniu rezerw wpisuje się w opracowywaną w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego koncepcję służby powszechnej, czyli Total Force Concept. By ją wdrożyć, musimy dać obywatelom różnorodną ofertę, tak by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. To m.in. te formy służby i związania się z wojskiem, o których już wspominaliśmy. Otwieramy i rozbudowujemy nowe możliwości dla chętnych, którzy chcą się przeszkolić, a potem podtrzymywać nabyte zdolności i podnosić kwalifikacje. Siły zbrojne cały czas się zmieniają i za tymi zmianami musi podążać również system kursów i szkolenia. Chcemy, by niezależnie od tego, jaką formę służby wojskowej pełnią żołnierze – zawodową, terytorialną, dobrowolną czy są rezerwistami – mieli równe szanse, jeżeli chodzi o rozwój zawodowy.
Jak w ideę służby powszechnej wpisane są dwa zapowiedziane już kierunki rozwoju Wojska Polskiego, czyli powołanie Dowództwa Transformacji i wdrożenie systemu zarządzania talentami?
Dzięki systemowi zarządzania talentami będziemy mieli wiedzę o predyspozycjach naszych żołnierzy i rezerwistów. Pomoże to zaplanować ścieżki ich karier i lepiej wykorzystać ich predyspozycje i umiejętności oraz dopasować do tego system szkolenia i przydziały mobilizacyjne. Będzie to z korzyścią zarówno dla sił zbrojnych, jak i rezerwistów. Dowództwo Transformacji ma natomiast odciążyć wojska operacyjne w prowadzeniu szkolenia i szkolenia rezerw. Po wdrożeniu tego systemu dowódcy jednostek będą „dostawać” już przeszkolonych żołnierzy i rezerwistów, z którymi będą realizować ćwiczenia zgrywające. Pozwoli to lepiej dostosować program szkolenia rezerw i uczynić je atrakcyjniejszym dla żołnierzy rezerwy, gdyż będą się tym zajmować wyspecjalizowani instruktorzy, w części rekrutowani także z szeregów aktywnej rezerwy.
Sporym problemem dla wojska było zawieszenie zasadniczej służby wojskowej w 2010 roku. Ta decyzja spowodowała, że przez wiele lat nie było w społeczeństwie dużego zasobu młodych, już przeszkolonych rezerwistów.
Dopiero utworzenie wojsk obrony terytorialnej oraz wprowadzenie dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej pozwoliło nam zapanować nad tym problemem. Dzięki wspomnianym przeze mnie formom służby co roku do zasobów rezerwy trafia duża liczba przeszkolonych żołnierzy. Z punktu widzenia organizacji systemu rezerw osobowych to zasób nie do przecenienia. Pozwoliło nam to na zwiększenie liczby szkolonych rezerwistów na ćwiczeniach wojskowych do poziomu około 40 tys. rocznie, a także obniżać z roku na rok średni wiek rezerw osobowych. Mam nadzieję, że unikniemy już sytuacji, gdy wezwanie na ćwiczenia otrzymywał 50-letni ojciec, który 30 lat temu odbył zasadniczą służbę wojskową, a nie jego 20-letni syn, który poza kwalifikacją wojskową nie miał żadnej styczności z mundurem.
Wspomniał Pan o ściślejszym związaniu rezerwistów z konkretną jednostką. To na pewno zostanie dobrze odebrane, bo trudno oczekiwać entuzjazmu od rezerwisty, który otrzymuje wezwanie z drugiego końca Polski, by odbyć obowiązkowe kilkudniowe szkolenie, choć podobna jednostka jest w jego okolicy.
Widzimy, jak dobrze sprawdza się ta więź żołnierza z jednostką w przypadku wojsk obrony terytorialnej i będziemy pracowali nad tym, aby wytworzyć taką więź także w przypadku rezerwistów. Zdaję sobie sprawę, jak duży jest to komfort, gdy rezerwista będzie wiedział, że ewentualne wezwanie na ćwiczenia przyjdzie z konkretnej i znanej mu jednostki wojskowej, najlepiej blisko jego miejsca zamieszkania. W tym celu przypominamy dowódcom, by pamiętali o rezerwistach z terenu stacjonowania jednostki. By traktowali ich jak część wojskowej rodziny, spotykali się z nimi, zapraszali na ważne dla jednostki wydarzenia, takie jak święta i uroczystości.
Jedną z form docenienia żołnierzy rezerwy było także ustanowienie ich święta. Obchodzimy je 10 października na pamiątkę bitwy pod Koronowem w 1410 roku, w której zasłużyły się oddziały złożone z pospolitego ruszenia, czyli takich ówczesnych rezerwistów. Z tej okazji chciałbym złożyć żołnierzom rezerwy serdeczne podziękowania za ich poświęcenie, zaangażowanie i życzyć sukcesów w życiu osobistym i dalszej służbie dla ojczyzny.
autor zdjęć: Sztab Generalny WP, 8 Koszaliński Pułk Przeciwlotniczy
komentarze