Na okrężnej trasie wokół Baboszewa koło Płońska (woj. mazowieckie) walczyło 101 kolarzy. 166 kilometrów pokonało 69. Na finiszu najlepszym sprinterem okazał się Tomasz Smoleń z grupy Bank BGŻ Team, który minimalnie wyprzedził Andrzeja Bartkiewicza (Wibatech LMGK Ziemia Brzeska) i Sylwestra Janiszewskiego (CCC Polsat Polkowice). Ten ostatni jeszcze przed trzema laty w Memoriale „Trochana” startował w barwach warszawskiej Legii. W tym roku w Baboszewie najlepszą lokatę z legionistów – szesnastą – zajął Wojciech Skarżyński. Zwycięzcą kryterium w Mińsku Mazowieckim, które rozegrano na 30 rundach liczących po 1,3 km, został Rick Ampler – syn mistrza świata amatorów i zwycięzcy Wyścigu Pokoju Uwe Amplera. Niemiec zdobył 14 punktów, drugi był Jarosław Rębiewski (KTK Kalisz) – 11 pkt., a trzeci Sylwester Janiszewski – 7 pkt.
Andrzej Trochanowski był znakomitym kolarzem Legii, a następnie w stołecznym klubie szkolił swoich następców. Był również trenerem kadry narodowej. Jego wychowankami byli między innymi Czesław Lang i Zbigniew Szczepkowski (na zdjęciu). Ten drugi jest obecnie dyrektorem sportowym grupy Bank BGŻ Team. Za czasów chorążego sztabowego rezerwy Zbigniewa Szczepkowskiego filarami kolarskiej Legii byli trener Andrzej Trochanowski i kierownik sekcji Roman Siemiński. Pan Roman startował w pierwszym Wyścigu Pokoju w 1948 roku, w którym zajął drugie miejsce. Był czołowym zawodnikiem ostatniego wyścigu „Do Morza Polskiego” w 1939 r. oraz między innymi drużynowym mistrzem Polski na szosie w latach 1947-48. Startował w barwach warszawskich klubów: Elektryczności, Samorządowca i CWKS Legia. Karierę sportową zakończył w 1953 r. w Legii i z wojskowym klubem związał się na stałe jako trener, a potem kierownik sekcji.
Zbigniew Szczepkowski co roku przy okazji rozgrywanych na początku maja wyścigów o Memoriał Andrzeja Trochanowskiego i Romana Siemińskiego odwiedza groby tych zasłużonych postaci dla Legii i polskiego kolarstwa. Zawsze zabiera ze sobą na cmentarz znicze i żółte kwiaty. Dlaczego żółte? „Obaj lubili ten kolor, bo to przecież w kolarstwie kolor koszulki lidera, barwy zastrzeżone dla zwycięzcy”, podkreśla wychowanek „Trochana”.
Fot. Jacek Szustakowski
komentarze