moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Chorąży Rosiński – w rezerwie i dalej w Mecie

Ukończył blisko sto maratonów i zaraził żołnierzy pasją do biegania. Jest jednym z twórców znanego Wojskowego Klubu Biegacza Meta, laureatem „Buzdygana” i nagrody specjalnej w plebiscycie portalu polska-zbrojna.pl. St. chor. sztab. Zbigniew Rosiński po 37 latach służby odszedł do cywila. Nadal jednak będzie współpracować z wojskiem – jako działacz sportowy i radny w Lublińcu.

St. chor. sztab. Zbigniew Rosiński przez wiele lat służył w Jednostce Wojskowej Komandosów i choć ostatnie lata spędził już poza JWK, na pożegnanie dostał od dowódcy beret wojsk specjalnych. ­– Może się pan czuć pełnoprawnym żołnierzem naszej jednostki – podkreślił ppłk Michał Strzelecki. Nie bez powodu – to w Lublińcu chorąży rozwijał swoją wojskową karierę i to tu narodziły się jego największe sportowe projekty.

Od zamkniętej bramy na świecznik

Początki przygody z wojskiem wspomina z uśmiechem. – Pamiętam, że do koszar mieliśmy się stawić na ósmą, a ja już przed szóstą stałem pod bramą i byłem zniesmaczony, że nas nie chcą wpuścić – mówi rezerwista Rosiński. 20-letni kandydat na chorążego stał tak przed wejściem do Centralnego Ośrodka Szkolenia Wojsk Łączności w Legnicy. Po dwuletniej edukacji, już jako chorąży, w 1982 roku trafił do 1 Samodzielnego Batalionu Szturmowego w Dziwnowie, który był jedną z pierwszych polskich jednostek specjalnych.

W 1986 roku jego batalion został przeniesiony do Lublińca i chorąży Rosiński po raz drugi w swojej karierze wojskowej, i – jak się potem okazało – po raz ostatni zmienił garnizon. W Lublińcu zmieniała się już tylko nazwa jednostki i podległość węzła łączności, którym kierował przez 23 lata, do 29 września 2017 roku.

Film: Jacek Szustakowski/ portal polska-zbrojna.pl

– 37 lat i 5 dni, dokładnie tyle nosiłem mundur. Decyzję o odejściu do rezerwy ciągle przesuwałem. Jednak, kiedy w Wigilię dzieci przyniosły mi małe różowe skarpetki niemowlaka uznałem, że dziadek raczej nie powinien już służyć. Zdecydowałem się przejść na emeryturę i zająć się wnuczką – mówi chorąży Rosiński. Decyzja nie była łatwa. – To był honor i przyjemność nosić ten mundur. Jestem naprawdę spełniony jako żołnierz, ale i w życiu osobistym, to były dla mnie szczęśliwe lata – przyznaje.

Na uroczystości pożegnania chorąży dziękował wszystkim przełożonym. – Jestem dumny, że znalazłem się w tym miejscu. Ja, chłopak z gajówki, chaty za wsią, zawędrowałem tak trochę jakby na świecznik. W najśmielszych marzeniach nie mogłem tego przewidzieć – dodawał były prezes Mety.

Promocja specjalsów poprzez sport

Pomysł stworzenia Wojskowego Klubu Biegacza narodził się w 1994 roku. Rosiński był jednym z twórców Mety. Koledzy i ludzie ze środowiska sportowego szybko ochrzcili go „prezesem”, ponieważ przez cztery kadencje, od 1995 roku do 2010 roku, kierował klubem.

Razem z Metą i Jednostką Wojskową Komandosów organizował kultowe dziś imprezy: Bieg Przełajowy o Nóż Komandosa, Maraton Komandosa i Bieg Katorżnika. Limit zgłoszeń np. do biegów mężczyzn w tych ostatnich zawodach, jest wyczerpany już po kilku minutach od rozpoczęcia rejestracji.

Sukcesy jednak nie przyszły od razu. Przez pierwsze lata Rosiński i jego koledzy musieli się sporo uczyć oraz podpatrywać organizatorów innych zawodów. Z czasem doszli do takiej perfekcji, że działacze z innych klubów zaczęli się uczyć od Mety. – Los mi sprzyjał. Nawet kiedy w pierwszym momencie wydawało mi się, że poniosłem porażkę, to w ostatecznym bilansie  okazywało się, że jest sukces – wspomina chorąży.

Znakomita współpraca lublinieckiego WKB z jednostką do dziś przynosi obopólne korzyści. Zawody organizowane przez Metę przyczyniają się bowiem nie tylko do popularyzowania biegania, ale również służby w wojskach specjalnych. Dobrze o tym wie ppłk Michał Strzelecki. – Nie da się ukryć, że chorąży ma duży wkład w promocję jednostki na zewnątrz. Promował też sport wśród naszych żołnierzy, którzy przecież też są członkami Mety – mówi dowódca JWK. – Za to też chcę mu podziękować. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie kontynuowana, bo chorąży nadal będzie działaczem Mety – dodaje oficer.

To właśnie za działalność w Klubie i popularyzację wojsk specjalnych poprzez sport „Polska Zbrojna” przyznała Zbigniewowi Rosińskiemu swoje wyróżnienia: „Buzdygan” i nagrodę specjalną za całokształt działalności w plebiscycie sportowym portalu polska-zbrojna.pl w 2015 roku.

Kibic i maratończyk

„Prezes” sport lubił od najmłodszych lat. – Jako nastolatek znałem chyba składy wszystkich drużyn I ligi piłki nożnej i nazwiska większości kolarzy startujących w Wyścigu Pokoju. Potrafiłem też wymienić wielu medalistów olimpijskich czy mistrzostw świata w różnych dyscyplinach sportu – opowiada chorąży. W 1980 roku nie opuścił nawet minuty transmisji z Igrzysk Olimpijskich w Moskwie. Najbardziej utkwił mu w pamięci występ na parkurze chorążego Jana Kowalczyka. – Nasz wspaniały jeździec na koniu Artemor zdobył złoty medal. Bardzo mi się podobało, że startował w mundurze Wojska Polskiego – wspomina chorąży.

Kiedy stał się miłośnikiem biegania? Zapytany sięga pamięcią do Maratonu Pokoju w Warszawie w 1979 roku, pierwszego, który ukończył. Miał wtedy 19 lat. Dwa kolejne maratony również pokonał w stolicy. – Miałem niepowtarzalne szczęście uczestniczyć w trzech pierwszych edycjach Maratonu Pokoju. Na przekór rodzinie, znajomym i lekarzom ukończyłem ten niewyobrażalny wtedy dystans. Od tego czasu pokochałem pot, ból i zmęczenie, które przełożyły się na wiarę i pewność siebie – podkreśla „prezes”.

Od debiutu w maratonach startował 95 razy na dystansie 42 km 195 m. 27 razy brał udział w biegach ultra, czyli na dystansie dłuższym od maratońskiego. Startował w siedmiu biegach na 100 km, biegu 48-godzinnym oraz w ośmiu 24-godzinnych. W 2008 roku zajął ósme miejsce w mistrzostwach Polski w biegu 24-godzinnym, a rok później dziewiąte. W pierwszym starcie w krajowym czempionacie przebiegł w Krakowie podczas jednej doby 188 km i 160 m. Kolejny sukces zanotował w 2007 roku w szwajcarskim Biel – zajął czwarte miejsce w biegu patrolowym na 100 km. Rekord życiowy w maratonie ustanowił w 1996 roku w Warszawie – biegł 3 godziny 6 minut i 26 sekund.

Tak się złożyło, że zarówno rozpoczęcie kariery wojskowej, jak i jej zakończenie chorąży Rosiński będzie kojarzył z warszawskim maratonem. Cztery dni przed wyjazdem do Legnicy w 1980 roku przebiegł bowiem w stolicy drugi w życiu maraton. Natomiast tuż przed odejściem do cywila startował w 39. edycji Maratonu Warszawskiego. – Na koncie mam ukończonych 26 Maratonów Warszawskich. Bardzo lubię tu biegać. Podczas jednego z nich ustanowiłem swoją „życiówkę” – przyznaje Rosiński. Ale w Warszawie uzyskał też swój najgorszy wynik. – W 2002 roku byłem jedną z 15 osób, które biegły przebrane w stroje więźniów z łańcuchem i kulą u nogi. Biegliśmy razem w grupie ponad cztery godz. i 45 min, ale czas nie był wtedy ważny. W formie happeningu chcieliśmy ratować Maraton Warszawski przed wymazaniem go z kalendarza imprez sportowych stolicy – dodaje chorąży.

Nie tylko sport

Z przejścia chorążego do cywila cieszy się burmistrz Lublińca Edward Maniura. – Owszem, bo nowe zadania czekają go w radzie miejskiej. Od kiedy chorąży jest jej wiceprzewodniczącym zapanował tu porządek – twierdzi Maniura. Zbigniew Rosiński wiceprzewodniczącym Rady Miasta Lublińca został w 2014 roku. W wyborach samorządowych kandydował jako przedstawiciel Komitetu Wyborczego Wyborców Burmistrza Edwarda Maniury. – Nie przypuszczałem, że zostanę radnym. Tym bardziej nie spodziewałem się wyboru na stanowisko wiceprzewodniczącego Rady Miasta w Lublińcu – przyznaje skromnie.

Burmistrz chwali Rosińskiego również za przygotowanie nowego statutu miasta. – Wraz z komisją, której przewodził wziął na siebie olbrzymi ciężar. Dokonał tego, czego nie udało się zrobić w trzech ostatnich kadencjach. Wreszcie po 14 latach mamy nowy statut miejski – dodaje Maniura.

A rezerwista Rosiński deklaruje: – Teraz powinienem mieć jeszcze więcej czasu, by uczestniczyć w różnych wydarzeniach w mieście.

SZUS

autor zdjęć: arch. Jacka Szustakowskiego, Andrzej Kreczman

dodaj komentarz

komentarze


Rosomaki i Piranie
 
Wicepremier Kosianiak-Kamysz w Ramstein o pomocy dla Ukrainy
Wielofunkcyjna koparka dla saperów
Czworonożny żandarm w Paryżu
„Ferie z WOT” po raz siódmy
Żołnierze górą w głosowaniu na sportowca 2024 roku
„Cel Wisła”, czyli ku starciu cywilizacji
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Najtrudniej utrzymać się na szczycie
Wojsko wraca do Gorzowa
Kluczowy partner
Arcelin – cud, który może się zdarzyć tylko raz
Umowa dla specjalistów z Grudziądza
Z życzeniami na 105. urodziny powstańca warszawskiego!
Zmiana warty w PKW Liban
Minister wyznaczył szefa Inspektoratu Wsparcia
„Polska Zbrojna” dla Orkiestry
Atak na cyberpoligonie
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Snowboardzistka z „armii mistrzów” najlepsza na stoku w Scuol
Rosja prowadzi przeciw Polsce wojnę informacyjną
Bałtyk – kluczowy akwen dla NATO
Ciężki BWP dla polskiego wojska
Przetrwać z Feniksem
Zmiany w prawie 2025
Statuetki Benemerenti przyznane po raz trzydziesty
Granice są po to, by je pokonywać
Żołnierze usuwają zniszczone przez wodę budynki
Polska w gotowości
14 lutego Dniem Armii Krajowej
Turecki most dla Krosnowic
Less Foreign in a Foreign Country
Polacy łamią tajemnice Enigmy
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Z Jastrzębi w Żmije
Okręty rakietowe po nowemu
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
NATO rozpoczyna nową operację na Bałtyku
Morze ruin, na których wyrosło życie
Roboty w Fabryce Broni „Łucznik”
Co może Europa?
Olympus in Paris
Na nowy rok – dodatek stażowy po nowemu
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Synteza, czyli cios w splot słoneczny Rzeszy
Co się zmieni w ustawie o obronie ojczyzny?
Mistrzyni Uniwersjady z „armii mistrzów”
Symulator w nowej odsłonie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Biegający żandarm
Spotkanie Grupy E5 w Polsce
Eurokorpus na czele grupy bojowej UE
Bez kawalerii wojny się nie wygrywa
Wielka gra interesów
Rozgryźć Czarną Panterę
Zrobić formę przed Kanadą
Na zagraniczne kursy razem z rodziną?
Nie walczymy z powietrzem
Siedząc na krawędzi
PGZ – kluczowy partner

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO