Podbiegi, zbiegi, a do tego deszcz i błoto na trasie – takie trudności musieli pokonać uczestnicy I Biegu na Kopiec Powstania Warszawskiego. Imprezę zorganizowano, aby upamiętnić bohaterów walk o stolicę w 1944 roku. Na trasie rozstawiono znicze ku pamięci poległych. W wydarzeniu wzięło udział prawie 600 zawodników. Każdy sam deklarował, jaki dystans pokona.
Zawodnicy startowali u podnóża Kopca Powstania Warszawskiego na Czerniakowie. To tu od końca II wojny światowej zwożono gruzy zniszczonej w 1944 r. stolicy. Powstała z nich sztuczna góra, której warszawscy radni nadali obecną nazwę w 2004 roku, z inicjatywy Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. W ten sposób uczcili bohaterów powstania warszawskiego. Taki sam cel przyświecał organizatorom oraz uczestnikom I Biegu na Kopiec Powstania Warszawskiego.
Każdy zawodnik musiał najpierw wbiec po schodach na szczyt wzniesienia, obiec pomnik Polski Walczącej, a później, leśną drogą, zbiec w dół. Pętla ta mierzyła 750 metrów. Pokonanie tego dystansu symbolizowało jeden dzień powstańczych walk. Każdy z zawodników sam oceniał swoje możliwości i na tej podstawie deklarował, ile pętli chce przebiec.
Znaleźli się więc śmiałkowie, którzy postanowili przebiec aż 63 pętle, bo tyle dni trwały walki – od 1 sierpnia do 3 października. W ten sposób zawodnicy upamiętniali całe powstanie. Ci którzy zdecydowali się na ten krok, musieli pokonać dystans dłuższy od maratonu, czyli przebiec ponad 47 kilometrów!
Jednym z nich był Michał Zakrzewski „Mały”. Kiedy podczas zapisów deklarował, ile pętli chce pokonać, nawet nie zdawał sobie sprawy, jaki to długi dystans. Dopiero gdy zsumował wszystkie 63 pętle uświadomił sobie, co chce zrobić. – Lubię biegać w terenie, ale w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przebiegłem już 500 kilometrów, nie wiedziałem, czy dam radę pokonać kolejnych 50 – wspomina. Udało mu się sprostać wyzwaniu, choć na trasie nie obyło się bez niespodzianek. – Bardzo szybko straciłem rachubę, ile tych pętli mam już za sobą, a mój zegarek stracił zasięg, więc biegłem po prostu, aby biec – opowiada. I pewnie biegłby tak długo, gdyby nie to, że… impreza została zakończona. – Kiedy schodziłem z trasy, byłem rozczarowany, ponieważ zegarek pokazał mi, że mam za sobą zaledwie 40 kilometrów. A to nawet nie jest dystans maratonu – mówi. – Dopiero organizator poinformował mnie, że zaliczyłem aż 64 okrążenia, czyli nawet więcej niż zakładałem – podkreśla z dumą.
Zadanie nie było łatwe nie tylko z powodu dystansu – zawodnicy musieli w trakcie wykonywać podbiegi i zbiegi, a na dodatek mierzyć się z coraz gorszą pogodą. Podczas imprezy spadł bowiem deszcz i na trasie pojawiło się błoto. – To było takie połączenie biegania po schodach i biegu crossowego – ocenia Emma Pawłowska, która mimo to pokonała dłuższy dystans, niż zakładała. – Nie było łatwo, ale udało mi się przebiec 27 okrążeń, chociaż wcześniej zadeklarowałam, że zrobię 20 – wylicza.
Więcej pętli niż planowała przebiegła także Justyna Sobora z bloga zabiegane.com. – Miałam w planach pokonanie siedmiu i pół kilometra, ale wyszło trochę więcej – mówi. Żałuje, że biegacze startowali popołudniu, bo szybko zrobiło się ciemno. – Pewnie biegłabym dalej, ale poruszanie się na trasie utrudniała mi kiepska latarka, więc postanowiłam odpuścić – dodaje. Za rok chce wystartować w Biegu na Kopiec Powstania Warszawskiego ponownie. – Atmosfera podczas tego wydarzenia jest wyjątkowa – tłumaczy.
Organizatorzy zadbali bowiem nie tylko o to, aby każdy uczestnik otrzymał gorącą herbatę i grochówkę, ale także, by zawodnicy cały czas pamiętali, w jakiej intencji biegną. Dlatego na trasie porozstawiane były znicze, a uczestnikom kibicowali rekonstruktorzy z Grupy Historycznej „Niepodległość”, Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Parasol” oraz pasjonaci jednostek specjalnych zrzeszeni jako Special Operation Forces.
Każdy, bez względu na liczbę wykonanych okrążeń, otrzymywał medal. Ale i to nie odbywało się zwyczajnie. Aby medal odebrać, uczestnik musiał wejść na scenę i powiedzieć formułę: „Poległem w dniu…” – tu podając liczbę pętli, które przebiegł. Niektórzy mieli to szczęście, że trofeum odbierali od samych bohaterów walk z 1944 roku.
Organizatorzy imprezy nie zapomnieli również o weteranach współczesnych konfliktów. – Zdecydowaliśmy, że każdy, kto uczestniczył w misjach poza granicami kraju, na podstawie ważnej legitymacji weterana będzie mógł pobiec w naszej imprezie za darmo – mówi Daniel Milewski z biura organizacyjnego biegu. – Bezpłatne pakiety startowe odebrało 20 weteranów – dodaje.
Bieg na Kopiec Powstania Warszawskiego odbył się 8 października. Zorganizowały go Fundacja Sprzymierzeni z GROM, Klub Motocyklowy Smoking Barrels oraz DEM’a Promotion Polska. Wydarzenie wsparły Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Powstania Warszawskiego oraz Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa.
autor zdjęć: materiały organizatora
komentarze