Pierwsze brygady obrony terytorialnej mają powstać na wschodzie kraju. Choć nabór ruszy dopiero jesienią, w Wojskowych Komendach Uzupełnień na Lubelszczyźnie coraz tłoczniej. Dotąd zarejestrowało się około 500 osób. Gros z nich to przedstawiciele organizacji proobronnych. Przeważnie studenci lub absolwenci uczelni, którzy przeszli specjalistyczne szkolenia wojskowe.
Pierwsi ochotnicy zaczęli się zgłaszać już kilka miesięcy temu. – Mamy zarejestrowanych około pięciuset chętnych, ale ich liczba stale rośnie. To osoby w różnym wieku i z różnym wykształceniem – mówi ppłk Zbigniew Tarka, szef Wydziału Mobilizacji i Uzupełnień Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Lublinie. – Na wschodzie zawsze były duże tradycje wojskowe. Nie jesteśmy więc szczególnie zaskoczeni, że w ostatnich tygodniach zgłasza się do nas wiele osób. Część z nich ma już pewne doświadczenie wyniesione z działalności w różnego rodzaju formacjach – dodaje oficer.
Młodzi, wykształceni, przeszkoleni
Wszystko wskazuje na to, że w Lubelskiem główną siłą OT będą przedstawiciele organizacji proobronnych. – Wojskowością zainteresowałem się, gdy miałem kilkanaście lat. W czasie studiów wstąpiłem do organizacji proobronnej, tam mogłem realizować swoją pasję. Służbę państwu uważam za obywatelski obowiązek. Dlatego do WKU zgłosiłem się, razem z kilkudziesięcioma kolegami z Legii Akademickiej, już kilka miesięcy temu. Naboru nie było, więc zapisaliśmy się na wstępną listę do OT – mówi Karol Wojtaszek, absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej, prezes Legii Akademickiej, największej na Lubelszczyźnie organizacji proobronnej. Większość ochotników z Legii to studenci lub absolwenci uczelni. – To ludzie w 100% gotowi, by podjąć służbę w brygadach OT. Są odpowiednio przeszkoleni, część ukończyła kursy spadochronowe czy nurkowe, są instruktorami strzelectwa lub nauczycielami akademickimi. To chyba najlepsza rekomendacja – dodaje Damian Duda, wiceprezes Stowarzyszenia Legia Akademicka.
Służba w obronie terytorialnej ma dla młodych ludzi dodatkową korzyść. Będą mogli pracować lub studiować, a weekendy poświęcić na szkolenia w jednostkach lub na poligonie. – W stowarzyszeniu działam od drugiego roku studiów. Ukończyłem między innymi kurs skoczków spadochronowych i strzelectwa. Jeździłem z młodzieżą na obozy surwiwalowe, dzięki temu zaangażowałem się w pracę z klasami mundurowymi. Wierzę, że po wstąpieniu do OT będę mógł pogodzić szkolenie wojskowe z nauczaniem – mówi 27-letni Jakub Kołodziej z Legii.
Do WKU zgłaszają się kandydaci z większości lubelskich organizacji, a jest ich ponad 30. – Statystyk nie prowadzimy. Wystawiamy ochotnikom jedynie zaświadczenie, że są członkami naszego stowarzyszenia. Jedna osoba wybiera się na przykład do Wrocławia na kurs dla oficerów OT, a inni zgłaszają się do WKU indywidualnie – mówi Grzegorz Adamczyk ze Stowarzyszenia Bezpieczna Lubelszczyzna, które powstało kilka lat temu. Tomasz Stańko, prezes Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Lublinie, dodaje: – Także w naszej organizacji każdy zgłasza się indywidualnie. Wiemy jednak, że spora część członków „Sokoła” jest zainteresowana udziałem w Obronie Terytorialnej. Ja sam zamierzam zgłosić swój akces.
O koncepcji na szczeblu wojskowym
W czerwcu szef lubelskiego Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego zaprosił prezesów regionalnych organizacji na spotkanie. – Chodziło o nawiązanie ściślejszej współpracy, ale głównie o przedstawienie koncepcji tworzenia wojsk obrony terytorialnej. Trzeba przyznać, że idea została przyjęta pozytywnie, a obecni na spotkaniu już wtedy zadeklarowali, że wielu członków organizacji proobronnych będzie uczestniczyć w naborze – dodaje ppłk Tarka.
Przedstawiciele stowarzyszeń podkreślają, że pomysł powołania OT jest szczególnie ważny ze względu na to, że zlikwidowano zasadniczą służbę wojskową. – My właśnie z tego powodu ponad dwa lata temu stworzyliśmy Gwardię Wsparcia Bezpieczeństwa Obywatelskiego. Podpisaliśmy porozumienia z MON i prowadzimy specjalistyczne szkolenia, które doskonale wpisują się w koncepcję OT. Osoby po takim przeszkoleniu są odpowiednio przygotowane, by podjąć służbę w nowej formacji i mogą stanowić jej trzon – zapewnia Grzegorz Adamczyk.
Przygotowują się od miesięcy
Proobronni do jesiennego naboru szykują się już od dawna. Mają też swoje plany. – Część naszych członków będzie chciała zostać zawodowymi oficerami obrony terytorialnej. Pozostali cały czas biorą udział w ćwiczeniach, pracują z bronią i po przeszkoleniu aktualizują swoje dane w WKU – podkreśla Damian Duda.
Działacze organizacji proobronnych liczą, że po wstąpieniu do Obrony Terytorialnej będą mogli służyć w jednym pododdziale, ale o to może być trudno. – Koncepcja obrony terytorialnej nie przewiduje wcielania całych pododdziałów. W powstających jednostkach będą etaty, więc nabór prowadzony będzie na konkretne stanowiska – wyjaśnia ppłk Tarka.
Czy powołanie OT oznacza schyłek organizacji proobronnych? Przedstawiciele formacji nie obawiają się takiego scenariusza. Zapowiadają, że będą szkolić kolejnych ochotników. – Trzeba też otwarcie powiedzieć, że nie każdy nasz gwardzista chce być wcielony do obrony terytorialnej. Wiąże się to z dużo większymi obowiązkami, a przede wszystkim dyspozycyjnością, na którą część z nich, z racji zawodowych i prywatnych obowiązków, nie może sobie pozwolić – dodaje Grzegorz Adamczyk z Bezpiecznej Lubelszczyzny.
Obrona terytorialna ma być piątym rodzajem sił zbrojnych. Zgodnie z założeniami Ministerstwa Obrony Narodowej, pierwsze brygady mają powstać na przełomie 2016 i 2017 roku we wschodniej części kraju. Koncepcja zakłada utworzenie 17 brygad – dwóch na Mazowszu i po jednej w pozostałych województwach. Każda ma liczyć od 1,5 do 2,5 tys. żołnierzy. Pierwsze powstaną w województwach: lubelskim, podlaskim i podkarpackim.
autor zdjęć: Patrycja Knerek/ Jednostka Strzelecka 4051 we Włocławku
komentarze