Okuliści z Wojskowego Instytutu Medycznego są współtwórcami soczewki poprawiającej głębię ostrości widzenia. Wynalazek o roboczej nazwie „miecz świetlny” może w przyszłości zostać wykorzystany m.in. w goglach noktowizyjnych lub termowizyjnych oraz w celownikach rakiet.
– Nawiązanie do filmu „Gwiezdne wojny” nie jest tu przypadkowe. To odwołanie do osobliwej cechy soczewki: gdy przepuścimy przez nią światło, tworzy się za nią coś w rodzaju promienia, który może przypominać filmowy miecz świetlny – tłumaczy płk prof. Marek Rękas, kierownik Kliniki Okulistyki Wojskowego Instytutu Medycznego.
Nad stworzeniem takiej soczewki przez kilka lat pracował dziesięcioosobowy zespół ekspertów. Znaleźli się w nim specjaliści z Wojskowego Instytutu Medycznego, stołecznego Instytutu Optyki Stosowanej oraz Politechniki Warszawskiej. Pomysł stworzenia wieloogniskowej soczewki zrodził się w środowisku naukowym, Instytut zajmował się stworzeniem technologii, a okuliści z kliniki WIM zajęli się stroną medyczną projektu i prowadzą specjalistyczne badania w tym zakresie. – Soczewka jest teraz umieszczona w klasycznych oprawkach okularowych, dlatego badanie pacjentów jest bezinwazyjne i bardzo proste – mówi prof. Rękas. Kierownik Kliniki Okulistyki WIM wyjaśnia, że opatentowany przez naukowców wynalazek można wykorzystywać w różnych dziedzinach. Wszczepiona do oka soczewka może być ratunkiem dla chorych cierpiących na zaćmę. Może być też używana do leczenia starczowzroczności. – Zaletą soczewki jest również to, że nie jest uzależniona od szerokości źrenicy i nie powoduje tzw. efektu halo. Oznacza to, że patrząc na jakiś jasny punkt, nie widzimy dookoła rozbłysku – tłumaczy profesor.
Naukowcy i lekarze chcieliby, aby ich wynalazek został wykorzystany także przez wojsko. Jedną z możliwości jest zamontowanie soczewki zwiększającej głębię ostrości widzenia w goglach noktowizyjnych. – Gogle sprawdzają się idealnie, gdy obserwujemy dal. Natomiast gdy trzeba przeczytać coś na mapie albo prowadzić obserwację na mniejszym dystansie, trzeba wyregulować ogniskową – mówi sierż. Jacek Wesołowski z 1 Batalionu Zmechanizowanego 15 Brygady Zmechanizowanej z Giżycka. – Używanie noktowizji można porównać do spoglądania przez lornetkę. W zależności od tego, czy chcemy patrzeć daleko, czy blisko, za każdym razem trzeba ręcznie ustawiać ostrość – dodaje podoficer. Żołnierz przyznaje, że użycie w noktowizji nowoczesnej soczewki, która niejako automatycznie dostosowuje ostrość widzenia do odległości, byłoby dla żołnierzy sporym ułatwieniem i znacznie zwiększyłoby komfort wykonywanych zadań.
O zastosowaniu gogli noktowizyjnych mówi również jeden z pilotów samolotu transportowego C-295M: – Zanim pilot wyposażony w gogle noktowizyjne wystartuje, musi odpowiednio ustawić ogniskową. Zawsze dopasowuje się ją do patrzenia w dal. Gdy jednak musimy spojrzeć na mapę lub przyrządy w kokpicie, to trzeba zerkać spod okularów, bo regulacja ostrości widzenia w trakcie lotu jest po prostu niemożliwa.
Specjaliści z WIM podkreślają, że soczewka może znaleźć zastosowanie nie tylko w wyposażeniu indywidualnym żołnierzy, ale również w uzbrojeniu. – Soczewkę wieloogniskową można wykorzystać, konstruując celowniki do rakiet powietrze–ziemia. To pozytywnie wpłynie na celność rakiet – przyznaje prof. Rękas.
WIM, Politechnika Warszawska i Instytut Optyki Stosowanej starają się o kolejny grant, który pozwoliłby na finansowanie dalszych badań nad soczewką. Specjaliści prowadzą także rozmowy z przedstawicielami armii oraz władz cywilnych (m.in. województwa mazowieckiego), by określić szerszy zakres zastosowania soczewki.
autor zdjęć: Ryszard Woźniak
komentarze